+5
Turtelik 25 września 2016 14:23
Witam wszystkich jest to moja pierwsza relacja na F4F tak więc mam nadzieję, że komuś się spodoba (nie wiem czy mam smykałkę oraz "styl" do pisania relacji turystycznych ale szkoda by było się nie podzielić wrażeniami) :)

Założenia podróży
Cóż nie powiem, że jestem doświadczonym podróżnikiem (bo nie jestem, a chyba raczej nadal "turystą"), ale po naszej pierwszej wyprawie do Korei Południowej można by rzec, że złapałyśmy z moją mamą "bakcyla" i od tamtego czasu często zaglądam na F4F (czego efektem jest już planowanie kolejnej wyprawy do Azji :) ).

W tym roku postanowiłyśmy pojechać gdzieś bliżej, a że 1) obie bardziej lubimy zwiedzać zabytki niż słodko leniuchować, 2) obie oglądałyśmy Grę o Tron, 3) na F4F zobaczyłam artykuł o miejscach, gdzie kręcono część scen z GoT i wypadło, że ciepło, miło i ciekawie było by polecieć właśnie do Andaluzji.

Wyprawa zakładała zwiedzanie Sewilli oraz Kordoby, a naszym miastem przylotu i odlotu została Malaga. Sama wyprawa nie była zbyt długa - gdyż trwała tylko tydzień (od soboty do soboty, czyli w praktyce 5 dni jeśli odliczymy soboty jako dni przelotów), ale myślę że udało nam się wypracować dość ciekawy plan.



Tak więc w drogę! :)

Dzień 1 - przylot
Tutaj dużo nie mogę napisać, z Modlina dostałyśmy się do Malagi Ryanair'em, a następnie autobusem przejechałyśmy do Sewilli. Po zakwaterowaniu była już godzina 21:00 (i nadal 36 stopni), tak więc pozostało nam znalezienie "osiedlowego supermarketu z mydłem i powidłem", by zakupić zimne lokalne piwo i napoje.



Wszystkie przejazdy w relacji Malaga-Sewilla, Sewilla-Koroba i Kordoba-Malaga odbywałyśmy autokarami ALSA ( https://www.alsa.es/en ) i nie miałyśmy żadnych problemów z zakupem biletów czy przejazdem (nawet nie sprawdzali dowodów, tylko bilety).

Dzień 2 - 3 Sewilla
Sewilla przywitała nas 36 stopniowym upałem oraz słońcem.







Na pierwszy ogień poszedł pałac królewski Alcazar w Sewilli (Real Alcázar de Sevilla) wpisany na listę UNESCO - sam wstęp kosztował 9,50 euro, ale my wybrałyśmy opcję ze zwiedzaniem apartamentów królewskich (w których nadal od czasu do czasu mieszka hiszpańska para królewska) - cena całego biletu 15 euro, ale uważam że było warto. Polecam wcześniejszy zakup biletu na stronie ( https://oberonsaas.com/realalcazarsevilla ) dzięki czemu zaoszczędzicie stanie w kolejce po bilety.



Alcazar szczerze polecam - piękne rozległe ogrody oraz zdobienia z okresu Maurów robiły bardzo pozytywne wrażenie. Ogółem spędziłyśmy tutaj ok. 3h.

Na popołudnie zaplanowałyśmy sobie drugą najsłynniejszą atrakcję, a mianowicie Katedrę Najświętszej Marii Panny w Sewilli (Catedral de Santa María de la Sede de Sevilla). Tutaj niestety musiałyśmy odczekać ponad 30 min w kolejce na pełnym słońcu, tak więc byłyśmy (i nie tylko my) dość wymęczone po całym tym czekaniu. Nam niestety nie udało się załatwić biletów wstępu wcześniej, ale istnieje możliwość zakupu biletu w Iglesia del Salvador - tak więc jeśli macie możliwość to wybierzcie się tam dzień wcześniej i zakupcie bilet łączony do Iglesia del Salvador oraz Katedry i La Giralda i oszczędzicie sobie stania.



Katedrę także polecamy, znajduje się tutaj między innymi grób Krzysztofa Kolumba, a widok z La Grialda robi wrażenie, jednakże nie unikniecie tłumów turystów (w szczególności Azjatów).

Na koniec pierwszego dnia wybrałyśmy się na chill-out do Espacio Metropol Parasol.

Drugi dzień rozpoczęłyśmy zwiedzaniem położonego tuż obok Alcazaru oraz Katedry, Głównego Archiwum Indii - wstęp jest darmowy, jednakże z racji iż małe znajdujące się tutaj muzeum nie ma żadnych opisów po angielsku to pozostało nam jedynie podziwianie olbrzymiego pomieszczenia, które ciągnęło się dookoła całego budynku. Jest to więc "pozycja" dodatkowa do zwiedzania, więc jeśli macie napięty "grafik" to można spokojnie pominąć tą atrakcję.







Następnie udałyśmy się do rozpoznawalnej Plaza de España - gdzie znajdują się ciekawe wnęki przedstawiające główne miasta hiszpańskich prowincji - oraz przepastnego parku Marii Luisy (Parque de María Luisa). Tutaj muszę przestrzec, że park i plaza są bardzo duże, tak więc bardzo się nachodziłyśmy ;)

Po południe upłynęło nam na zwiedzaniu Torre del Oro (w poniedziałki wstęp darmowy), znajduje się tutaj małe muzeum morskie. To także raczej "dodatkowy punkt zwiedzania".







Pierwotnie nie planowałyśmy zwiedzać Areny walk byków (Plaza de toros de Sevilla), ale byłyśmy akurat w pobliżu i zapisałyśmy się na wycieczkę (w języku angielskim i hiszpańskim) - wycieczki trwają 40 min i kosztują ok 7 euro i uważamy że było warto, gdyż prócz zwiedzania samej areny, poznajemy także informacje na temat pierwotnego pochodzenia korridy, historię , zasady oraz pomieszczenia pomocnicze takie jak kaplica, stajnie itp.

Nasz dzień zakończył się nocnym podziwianiem mostu Puente de Isabel II.

Dzień 4 - 6 Kordoba
Po pożganiu z Sewillą udałyśmy się do Kordoby, gdzie przywitała nas gwałtowna burza, tak więc było dość chłodno (jak na Hiszpanię ;) ). Jako że przyjechałyśmy popołudniu to po zakwaterowaniu kręciłyśmy się po starówce.

Na ten dzień zaplanowane było "tylko" podziwianie starówki, murów miejskich oraz rzymskiego mostu (Puente Romano) oraz usytuowanego na jego końcu Torre de la Calahorra, gdzie znajduje się Museum of Al-Andalus Life (Museo Vivo de Al-Andalus) - czynne do 20:30, koszt 4,50 euro).





Tego też dnia udałyśmy się do biura informacji turystycznej (zlokalizowane tuż przy moście), gdzie nad wyraz pomocy i uprzejmy Pan, pomógł nam zarezerwować bilety oraz nawet podpowiadał kiedy i gdzie się udać, by było za darmo ;)

Na drugi dzień zaplanowane było zwiedzanie Alcazar of the Christian Monarchs(Alcázar de los Reyes Cristianos) - tak jak Pan z informacji turystycznej doradził udałyśmy się tam przed 9:30, dzięki czemu nie musiałyśmy nic płacić. Jest to raczej mniejszy i mniej wystawny Alcazar w porównaniu z tym w Sewilli, ale pełnił on także rolę twierdzy.

Następnie udałyśmy się do łaźni arabskich (Baños del Alcázar Califal) - tutaj także jeśli przyjdzie się przed 9:30 wstęp będzie darmowy, inaczej płaci się 2,5 euro. "Zahaczyłyśmy" także o raczej małą Synagogę (ale za to jedyną z trzech zachowanych w Hiszpanii).







Po małej sjeście oraz obiadku, nadszedł czas na zwiedzanie głównej atrakcji Kordoby, a mianowicie Mezquity (Mezquita-Catedral de Córdoba), która znajduje się na liście UNESCO. Jest to olbrzymia budowla i zrobiła ona na nas bardzo duże wrażenie - Mezquita została zbudowana przez Wizygotów, by potem stać się meczetem za czasów panowania Maurów, a po rekonkwiście ponownie katedrą - tak więc ogrom różnorodnych stylów architektonicznych oraz bogata historia przyprawia o zawrót głowy.






Jedyne co nas zastanowiło, to bardzo duża ilość ochrony oraz nawet policji z karabinami w środku oraz dookoła Mezequity. Ale niedawno przeczytałam o incydencie z 2010, tak więc te środki bezpieczeństwa teraz mniej mnie dziwią :(

Pierwsza połowa naszego ostatniego dnia w Kordobie upłynęła na zwiedzaniu muzeum oraz ruin Medina Azahara (Conjunto Arqueológico Madinat al-Zahra) - miasta i kompleksu pałacowego z X wieku. Jeśli nie macie samochodu to do ruin (położonych ok. 7km od Kordoby) kursuje dwa razy dziennie turystyczny autobus - warto kupić bilety wcześniej czy to w punkcie informacji turystycznej (jak my) bądź na stronie: http://english.turismodecordoba.org/seccion/daily-bus-to-medina-azahara-cordoba



Warto pamiętać o dwóch rzeczach: autobus turystyczny odjeżdża z Kordoby o 10:15 i 11:00 oraz kosztuje 8,50 euro (ok. 20 euro płaci się za autobus oraz oprowadzanie z przewodnikiem, ale my wolałyśmy same) i zawozi on nas do muzeum o Madinat al-Zahra (muzeum jest darmowe dla krajów EU), które warto zwiedzić jako pierwsze by mieć pojęcie o historii miasta i o przeprowadzonych pracach wykopaliskowych - inaczej będą to dla nas "jakieś tam ruiny". Przed muzeum należy odczekać na małego busika, który zawiezie nas miejsce wykopalisk (normalnie przejazd ten jest płatny 2,10 euro ale nasza opłata za busa z Kordoby miała to już wliczone). Tam można pochodzić po odkopanych i przygotowanych dla turystów ruinach kompleksu pałacowego oraz administracyjnej części miasta.
Drugą rzeczną o której należy BARDZO pamiętać to czas, bo musimy wrócić do muzeum o określonej porze, by zdążyć na autobus powrotny do Kordoby (o 13:30 i 14:15, potem zostaje już tylko samochód bądź taxi). Całe ruiny da się obejść w godzinę.

Druga połowa dnia upłynęła nam na ostatnim przejeździe do Malagi, a tam na podziwianiu zmierzchu nad Morzem Śródziemnym.

Dzień 7 - 8 Malaga
Generalnie nasz plan pierwotnie zakładał zwiedzanie także w Maladze - wszak jest tam i teatr rzymski jak i pałac i forteca... ale nam się po prostu nie chciało i ogarnęła nas chęć słodkiego lenistwa na plaży ("wszak już się tyle nachodziłyśmy to teraz poplażujemy" ;).

Tak więc ostatni dzień upłynął nam na leniuchowaniu na Playa de la Malagueta. Pogoda nie była już taka upalna po burzach jakie nas złapały w Kordobie i było ok. 26 stopniu ale, i tak nieźle grzało na plaży i chętnie wskoczyłyśmy do wody.





Pozytywnie zaskoczyła nas także jakość wody (czyściutka, przy brzegu pływały małe rybki, a ponad to mały stateczek pływał wzdłuż plaży i wyławiał śmieci) oraz plaży (także czyszczona codziennie). Tak, to był nasz pierwszy raz nad Morzem Śródziemnym, więc takie noobki jak my były mile zaskoczone :)

Następnego dnia w sobotę odlot do Polski był o 6 rano, więc trzeba było wcześnie wstać, ale za to lot minął spokojnie (wszyscy spali :) ) i szybko (my też).

Podsumowanie
Mimo, iż wypad nie był zbyt długi, myślę że udało nam się zobaczyć najważniejsze zabytki zarówno w Sewilli jak i Kordobie. Można by było spokojnie dodać jeszcze jeden dzień do Sewilli oraz Malagi (by coś tam także zwiedzić), ale niestety loty z Modlina są tylko w soboty bądź we wtorki, a nie mogłyśmy przedłużyć.

Mnie osobiście najbardziej podobał się Alcazar w Sewilli (naprawdę piękna architektura) oraz Katedra w Kordobie (cóż za bogata historia).

Moi hiszpańscy znajomi z pracy bardzo polecali nam Grenadę (zamiast Sewilli) z racji lepszych zabytków (Alhambra, Generalife czy Royal Chapel of Granada) i mniejszej "turystycznej komercji", tak więc może będzie to dobry pomysł na następną wyprawę (i przy okazji można by znowu zahaczyć o Malagę, zwiedzić coś i popływać). Czy ktoś z Was już tam był i może polecić? :)

Mam nadzieję, że opis planu naszej wycieczki zachęci kogoś do zwiedzania, gdyż miejsca są warte polecenia.

Pozdrawiamy!

Dodaj Komentarz

Komentarze (8)

dixontravel 4 listopada 2016 15:24 Odpowiedz
Fajna relacja, akurat w następnym tygodniu lecimy do Andaluzji więc skorzystamy z Twoich wskazówek :)
jackd 4 listopada 2016 17:32 Odpowiedz
Zgadzam się ze znajomymi. Sewilla niby najważniejsze miasto Andaluzji ale moim zdaniem mocno przereklamowane. Za to Granada strasznie klimatyczna. Dużo osób narzeka na Malagę a dla mnie to jedno z topowych miast w Hiszpanii. Szkoda że nie zwiedziliście samej Malagii i okolic. Definitywnie musicie pojawić się tam ponownie by zobaczyć Rondę, białe miasta czy choćby Gibraltar ;)
turtelik 4 listopada 2016 20:41 Odpowiedz
dixontravelFajna relacja, akurat w następnym tygodniu lecimy do Andaluzji więc skorzystamy z Twoich wskazówek :)
Dziękuję i Wam także życzę udanej podróży, mam nadzieję że informację się przydadzą - jeśli mogę w czymś pomóc to chętnie pomogę :)
turtelik 4 listopada 2016 20:44 Odpowiedz
jackdZgadzam się ze znajomymi. Sewilla niby najważniejsze miasto Andaluzji ale moim zdaniem mocno przereklamowane. Za to Granada strasznie klimatyczna. Dużo osób narzeka na Malagę a dla mnie to jedno z topowych miast w Hiszpanii. Szkoda że nie zwiedziliście samej Malagii i okolic. Definitywnie musicie pojawić się tam ponownie by zobaczyć Rondę, białe miasta czy choćby Gibraltar ;)
Znajomi faktycznie namawiali na Grenadę, no ale ciągnęło nas jednak do pałacu w Sewilli. W Maladze jednak nie miałyśmy dużo czasu - chyba że zostałybyśmy do następnego samolotu czyli we wtorek a niestety nie mogłyśmy. Kto wie, może następny wypad będzie do Malagi i Grenady? Czy byłeś/aś może w Grenadzie i możesz zarekomendować? :D
lemuel 5 listopada 2016 03:46 Odpowiedz
Muszę uściślić: Mezquita NIE została zbudowana przez Wizygotów. W miejscu świątyni Wizygotów powstał w czasie panowania Maurów ogromny meczet - Mezquita. Catedral zajmuje zaledwie niewielki fragment niegdysiejszej Mezquita. Grenada nie może być alternatywą Sewilli, trzeba być i tu i tam :) Wybierzcie się koniecznie w czasie Semana Santa. W Sewilli potworny tłok, trudno przejść ale procesje są w każdym mieście/miasteczku. Najbardziej klimatyczny wieczór miałem w Grenadzie, przy Carrera del Dauro. Alhambra - wspaniała. Białe miasteczka - warto. Moje ulubione to Comares. U nas miasta powstawały raczej w dolinach, tam - na szczytach, musiało być rzeczywiście niebezpiecznie. Kadyks - po drodze. Gibraltar - szczególne dla Polaków miejsce. Przy pomniku katastrofy zastałem jakieś zakurzone sztuczne kwiaty. Jeżeli RP nie stać na świeży bukiet, rzućmy i my po kwiatku. Ruch w G. jest prawostronny. Wpadnijcie do Grazalema i dowiedzcie się co to "jopones" i "jopiches" :) I wiele innych...
tadeusz-smaga 5 listopada 2016 21:35 Odpowiedz
jackdZgadzam się ze znajomymi. Sewilla niby najważniejsze miasto Andaluzji ale moim zdaniem mocno przereklamowane. Za to Granada strasznie klimatyczna. Dużo osób narzeka na Malagę a dla mnie to jedno z topowych miast w Hiszpanii. Szkoda że nie zwiedziliście samej Malagii i okolic. Definitywnie musicie pojawić się tam ponownie by zobaczyć Rondę, białe miasta czy choćby Gibraltar ;)
Ja też myślę że nie zobaczyć Alhambry to jakby nie być w Andaluzji ! Byłem w Andaluzji samochodem z Polski i na pewno polecę lub pojadę tam ponownie.
onetrzy 6 listopada 2016 15:57 Odpowiedz
Malaga wg mnie jest (była w 2009r.) brzydka. Natomiast Grenada pomimo całej swej turystyczności warta jest zobaczenia. Tak jak i Ronda.
turtelik 15 listopada 2016 12:07 Odpowiedz
onetrzyMalaga wg mnie jest (była w 2009r.) brzydka. Natomiast Grenada pomimo całej swej turystyczności warta jest zobaczenia. Tak jak i Ronda.
Dzięki za komentarz - my akurat dużo po Maladze nie chodziłyśmy (tylko z centrum na plażę), więc za dużo nie mogę się wypowiedzieć. Zapewne faktycznie Grenada będzie to fajnym planem na kolejną wycieczkę :)